Zapraszam na: remont.warf.eu.org
znowu przeniosłem serwer 🙂
Wielkie podziękowania dla WordPress.com
W związku z natłokiem prac remontowych ograniczam się dziś tylko do paru zdjęć.
Lewa strona sypialni z widokiem na wnękę
Wnęka w której znajdą się szafki – widok od strony sypialni
i od strony kuchni
Płyta na ścianę z oknem – wyrysowana i gotowa do wycinania
Tak NIE NALEŻYwiercić w stelażach 😉 można trafić w kabel 😦
ściana z oknem po opakowaniu w wełnę 🙂 pomiędzy ścianą ceglaną, a wełną jest około 2-3 cm. odstępu zapewnionego przez odpychające uchwyte zrobione z „Esek”
Szczelność wieżyczki na przykładzie. Niestety w trakcie prac zaczęło padać. Co prawda nie na głowę – bo wcześniej rozpięliśmy sobie namiot z folii paroprzepusczalnej – właśnie w takim celu. Ale jeżeli już tak kapie to co będzie później ??? zapchałem dziury pianką samorosnącą.
Nie kupujcie tanich wierteł !!! – to nie przeżyło nawet pierwszego wiercenia.
Widok na okno po dołożeniu na stelaż dwóch warstw płyt
wnęka – widok od steony sypialni na szafkę
wnęka – początkowa faza zabudowy szafki kuchennej
Końcowy efekt szafki – przed wstawieniem ściany
I po wstawieniu ściany – drzwiczki od szafki są zdjęte, żeby ich nie uszkodzić podczas malowania.
Górna szafeczka – dostęp od strony sypialni
Stelaże na suficie sypialni
Została nam do zabudowy tylko sypialnia, a ekipa nie chce przyjechać i dokończyć dzieła.
Po wielu rozmowach telefonicznych z szefem ekipy remontowej, okazało się, że większość pracownków go opuściła (i wyjechała w kierunku West). Ma w tej chwili samych nowych z łapanki
. Sytuacja jest patowa. Nie ma sensu żeby przysyłał nam takich świeżych pracowników, bo albo on będzie musiał nad nimi stać, albo – co gorsza – my. Nie będziemy brać urlopu, żeby pilnować młodziaka o dwóch lewych rękach. Z bólem podjęlismy decyzję:
Najpierw zmierzyliśmy po raz kolejny pomieszczenie – wyliczyliśmy ile potrzebnych nam będzie stelaży i w sobotę pojechaliśmy do raab karchera, kupić materiały. Okazało się, że niestety – w sobotę nieczynne. Mogliśmy tylko rozrysować okno na płytach G-K, bo tylko taki materiał mieliśmy na miejscu. Okno będziemy zabudowywać metodą podpatrzoną przez Agatę na innej budowie.
Przypominam, że nasze okna zakończone są łukami, górna część to pół koła. Nasza
ekipa najpierw zabudowała ścianę, potem wycięła w płycie otwór, mniej – więcej ( raczej mniej 😦 ) w kształcie otworu i potem to szlifowała, docinała i szpachlowała. Dzięki temu w salonie okno nie jest idealnie wyprowadzone.
Tym razem zrobimy to sami. Najpierw wytniemy płytę – na podłodze – do tego przykręcimy stelaż, wygniemy płytę w kształt okna, przykręcimy stelaże wyszpachlujemy i dopiero taką całą konstrukcję przykręcimy do ściany. Jak nam to wyjdzie – zobaczymy. Znając precyzję Agaty, na pewno będzie prościej niż zrobiła to poprzednia ekipa.
Stelaże kupiliśmy w poniedziałek rano. Zawieźliśmy je wieczorem, 5 czy 6 kursów góra ⇔ dół i wszystko znalazło się w mieszkaniu. Nie było jeszcze ciemno, więc Agata zarządziła godzinkę czy półtorej pracy. Przykręciliśmy dolne stelaże. Nie było to z początku większym problemem, dopóki nie dotarliśmy do załamania ściany. Okazało się, że musimy przemyśleć koncepcję zabudowy sypialni. Czy prostować załamania, czy je wyrównywać? Czy za łóżkiem ma być wnęka w ścianie i w którą stronę ma stać łóżko?
To wszystko tematy do przemyślenia.
Zabraliśmy się z okna. Nie myliśmy ich od zamontowania, przeżyły więc remont elewacji, zimę (w Sopocie palą w piecach węglem i wszystkimi możliwymi śmieciami – !) , stawianie ścian, tynkowanie i szlifowanie wewnątrz i remont wieżyczki.
Spędziliśmy więc praktycznie cały dzień na doprowadzeniu ich do porządku.
Gorąca woda grzana w czajniku, CIF – uwaga: nie należy tego środka używać na elementach plastikowych – na pewno zżółkną ! – Ludwik, Clin, i Dr.Devil (co za nazwa 😀 ). Do tego szmatki, patyczki do uszu itd.
Gdy już udało się doszorować parapety (choć zabezpieczone folią i tak zostały trochę porysowane) framugi i okna zostało nam trochę czasu, więc wyszliśmy na dach, umyć świetliki.
No i tu nowy problem. Świetliki od zewnątrz zabezpieczone były folią stretch
, która po ponad roku od założenia, tak się zwulkanizowała, że teraz trzeba delikatnie skrobać cm2 po cm2. Używamy do tego miękich drwnianych deszczułek, ale i tak spędzimy na dachu pewnie jeszcze długie godziny. Trzeba będzie to zrobić gdy jeszcze jest ciepło.
Wracając z dachu umyliśmy jeszcze okno na klatce.Też jest nieźle zniszczone. Będziemy musieli je trochę podmalować.
Żeby ubarwić trochę poprzedni wpis dodam parę szczegółów:
Dostawę desek potwierdziłem telefonicznie dzień wcześniej. Zapewniono mnie, że wszystko jest w porządku, natomiast transport będzie przed 10, raczej bliżej 10. Nawet mi to pasowało, bo część ekipy też zapowiedziała się na 9:45.
O godzinie 9:23 zadzwonił kierowca i się zapytał
Jak będziemy cieli te deski na odcinki po 1.40m to ten mały odpad też mamy przywieźć ?
Jakie odcinki !!! Mieliście odciąć jeden kawałek na 1.4m z dwóch paczek (5.40), a z trzeciej 2.40 metra !!!
A widzi Pan. Dobrze, że zadzwoniłem
No jasne, że dobrze że zadzwonił. Co byśmy zrobili z taką ilością krótkich desek. ???
o 10:20 zadzwonił, znowu – już wyjeżdza. Był przed 11:00.
Przy wnoszeniu pierwszej paczki okazało się, że … deski nie wchodzą do mieszkania. Musieliśmy obudzić poprosić sąsiadkę, żeby dała nam klucze i zdjąć drzwi do małej kanciapy na klatce, żeby móc wnosić paczki z dechami do mieszkania. Później Jarek wymyślił inny sposób, trochę inny kąt nachylenia w inną stronę – tak że deski miały po 2 cm zapasu z każdej strony, ale co żeśmy się nagłowili to nasze.
Całe szczęście, że deski miały tylko 4.20 długości – gdybyśmy wzięli dłuższe musielibyśmy rozpakowywać wszystkie paczki na klatce i do mieszkania wnosić po jednej.
No i jeszcze jedno — jestem cały czas winien kolegom wnoszącym
piwo i pizzę. Ekipa nie chciała jeść, nie chciała pić … chyba zawiozę im piwo do pracy. Oczywiście żeby wypili je w domu, nikogo nie namawiam do picia w pracy.
(Czasem czyta to mój szef) 😀
Zgodnie z daną mi przed paroma miesiącami przez kolegów obietnicą, postanowiłem sprawdzić ich słowność. Wysłałem więc maila o następującej treści:
Witam serdecznie.
W związku z narzekaniami, że ostatnio zaproponowny przez mnie wysiłek fizyczny – znoszenie desek z 3 piętra do piwnicy, dla niektórych z Was okazał się zbyt niewielki proponuje wam poprawiny.
Tym razem do *wniesienia* na 3 piętro, będzie ok. 20 paczek po 5 desek o długości 4.20 m.
Zapewniamy:
– rękawiczki
– piwo | wodę | herbatę
– pizzę lub inny posiłek
– i oczywiście tak przez Was upragnione wykończenie fizyczne
+ dozgonną wdzięczność 😀Agenda:
miejsce: Sopot. ul. Helska
czas: Sobota, 2. września 2006. godzina 9:30Przewidywany termin zakończenia: w zależności od tego ile osób przyjdzie: między 11:15 , a 21:30 😉
P.S. Jeżeli macie *silnych* i *wytrwałych* znajomych chętnych na piwo/pizzę/wdzięczność to serdecznie zapraszamy
Dziś o 9:30 pojawili się dziś moi WSPANIALI koledzy (i koleżanki 😀 ) aby nas wspomóc. I chwała im za to.
Dechy miały długość ~ 4.20m w związku z tym praktycznie cały czas trzeba było nieść je w pionie. Wszyscy spływali potem, ale nie oszczędzali się, ani nie narzekali.
Jednak tym razem nie słyszałem już głosów:
Podziekownia (kolejność alfabetyczna):
Johny
Raagoon
Torin
W końcu zamówiliśmy podłogę.
Zamówiliśmy deski które oglądaliśmy już w zeszłym roku. Ale oczywiście nie obyło się bez przygód.
Najpierw chcieliśmy zamówic deski o długości 4.80m. Teoretycznie takie najlepiej nam pasowały, ale po paru próbach i pomiarach okazało się, że takich długich nie wniesiemy. Muszą być krótsze. Zrobiliśmy więc nowy projekt rozłożenia i wybraliśmy długość 3.80.
Według zapewnień tartaku mają pełen asortyment od 2.40 do 6.00m co 30cm. Czas oczekiwania to teoretycznie 2~4 tygodnie.
Gdy przyjechaliśmy do tartaku okazało się, że:
powiedzieliśmy, że się zastanowimy i przyjechaliśmy następnego dnia z odpowiedzią:
Zapłaciliśmy zaliczkę. Teraz załatwiamy ekipę na wnoszenie tego do domu.
Powoli staram się przywrócić bloga do działania. Najpierw muszę przywrócić stare wpisy, uzupełnić zdjęcia itd …
Tym razem nie powinno już być dłuższych przerw.
🙂
Oprócz tego, że poprawili w ściankę to pojawia się coraz więcej zasłoniętych płytami miejsc.
Zasłonięte zostają kolejne skosy. Na zdjęciu powyżej ścianka pod szafki. Na zdjęciu obok miejsce do pracy.
Pojawiły się też płyty na ścianach garderoby.
Agata wyznacza miejsce gdzie ma stać — dokąd ma sięgać — kaseta drzwi przesuwnych.
Obudowa stelaża w małej łazience — widać, że nad stelażem powstała półka. mamy już gdzie położyć papier toaletowy 🙂
Trochę miotają się z płytami. A to trochę porobią skosy, a to trochę sufitu albo ścianki. Bałagan na całym froncie robót.
Na zdjęciu poniżej widać pierwszy etap budowy ścianki pomiędzy kuchnią, a garderobą. W tej chwili dostawili tam jeszcze małą poprzeczną ściankę tworzącą wnękę na lodówkę. Ale długo ta ścianka nie postoi — będą musieli ją rozebrać. Zarówno tą małą, od lodówki jak i tą większą. Dlaczego? Bo założyliśmy, że myślą i że się znają na swojej robocie.
No i jeszcze jedno. Nie możemy na razie robić wnęki pod lodówkę. Ale to już nasza wina. W projekcie zakładamy, że drzwi od lodówki będą otwierały się na ścianę, więc dwu centymetrowy odstęp pomiędzy lodówką, a ścianą to za mało. Aby to sprawdzić pojechaliśmy oglądać jeszcze raz lodówki. Żeby zapewnić sobie komfortowe korzystanie, np. wysuwanie szuflad, drzwi od chłodziarki muszą mieć możliwość otwierania się pod kątem większym od 90° . Tak że będziemy musieli zostawić tam co najmniej 5-cio centymetrowy odstęp. Ściankę możemy postawić dopiero po wstawieniu lodówki.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.